Jak mądrze korzystać z OZE?

Michał Rosiak

Transformacja energetyczna jest w ostatnich latach terminem odmienianym przez wszystkie przypadki. Jako kraj mamy postawić na zieloną energię i zeroemisyjność. Co możemy zrobić jako zwykli obywatele, by już dziś wnieść swój wkład w tę zmianę? Jest kilka kwestii do zagospodarowania.

OZE, czyli co?

Odnawialne Źródła Energii nad Wisłą to głównie słońce i wiatr. Na koniec 2024 roku moc zainstalowana w OZE w Polsce przekroczyła 32 gigawaty. To prawie połowa całkowitej mocy naszego systemu. Za nią uplasowała się energetyka wiatrowa, odpowiadająca za blisko jedną trzecią mocy. Da się? Da. Kierunek mamy już obrany od dłuższego czasu. Teraz trzeba po prostu przyspieszyć kroku.

Warto to zrobić z wielu powodów. Wymienię tu głównie trzy: dla portfela, dla zdrowia naszych bliskich i dla bezpieczeństwa całej Polski. Bo po co przepłacać i truć, skoro można mieć prąd z własnego dachu albo ciepło z pompy, które działa cicho i czysto?

Pierwszy na tapet leci domowy budżet. Słońce i wiatr nie wystawiają faktur. Po zainstalowaniu paneli czy pompy ciepła koszty eksploatacji spadają, a rachunki za energię potrafią zaskoczyć… pozytywnie. Im wyższe ceny prądu, tym bardziej opłaca się być niezależnym.

Dalej, mamy korzyść dla kraju. Każdy kilowat wyprodukowany lokalnie to krok w stronę niezależności. Im więcej zielonej energii w Polsce, tym mniej musimy jej kupować. Do tego – mniej ryzyka, mniej importu, więcej polskiej technologii i pracy tu, na miejscu.

W końcu nasze zdrowie! Czyste, zdrowsze powietrze to nie slogan. To mniej kaszlu u dzieci, mniej smogu za oknem, mniej CO₂ w atmosferze. Jedna przydomowa instalacja potrafi zmniejszyć emisję nawet o 5 ton rocznie. I to się czuje – zwłaszcza zimą.

Zróbmy sobie dłuższy postój przy kwestiach zdrowotnych, bo przyprawiają one o ciarki na plecach. Zanieczyszczenie powietrza to problem o zasięgu globalnym – potwierdza to najnowszy raport State of Global Air 2024. Według danych średnie światowe stężenie pyłów zawieszonych PM2.5 wynosi 31 mikrogramów na metr sześcienny. To znacząco przekracza zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która uznaje, że roczne średnie stężenie PM2.5 nie powinno przekraczać 5 µg/m³, a dobowe – 15 µg/m³.

Ale, ale! Nad Wisła jest jeszcze gorzej. Pod koniec ubiegłego roku (dane na 30.12.2024[4] ) stężenia PM2.5 na warszawskiej alei Niepodległości wynosił 38 µg/m³. W Krakowie, przy Alejach Trzech Wieszczów – aż 96 µg/m³, a w Opolu, które w tym zestawieniu było niechlubnym rekordzistą – 139 µg/m³. To wartości wielokrotnie przekraczające dopuszczalne normy i realne zagrożenie dla zdrowia.

Problemem są głównie "kopciuchy" – pozaklasowe kotły na węgiel i drewno. W ostatnich latach ich liczba spadła o około milion, jednak wciąż w polskich domach działa około dwóch milionów takich urządzeń. O dwa miliony za dużo.

Powinniśmy się ich wszystkich jak najszybciej pozbyć i w ich miejsce zainstalować jak najwięcej źródeł ciepła wykorzystujących OZE. W przeciwnym razie smog nadal będzie zabijał 40-50 tysięcy Polaków rocznie.

Czy OZE to realna alternatywa dla paliw kopalnych? 

Czyli wchodzimy w OZE. Dla zdrowia, korzyści finansowych i niezależności. Tylko czy zielona energia jest w stanie realnie pokryć energetyczne zapotrzebowanie kraju wielkości Polski? W skrócie – tak.

Przykładem może być niedziela, 8 października 2023 roku – dzień, który zapisał się w historii polskiej energetyki jako rekordowy pod względem udziału OZE w pokryciu krajowego zapotrzebowania na energię.

Przy wciąż wysokiej generacji z farm wiatrowych (6 GW) oraz planowanej produkcji z paneli fotowoltaicznych na poziomie blisko 9 GW, łączna moc z OZE przekroczyła 15 GW. To oznaczało potencjał do pokrycia aż 107 proc. zapotrzebowania krajowych odbiorców. Trzeba oczywiście wspomnieć, że była to niedziela handlowa i realne zużycie w tym dniu wyniosło nieco ponad 14 GW.

Jednak to wydarzenie pokazuje, że transformacja energetyczna w Polsce nie jest teorią, a OZE wydmuszką. To proces, który już trwa i przynosi wymierne efekty. Energetyka wiatrowa i słoneczna mogą stać się fundamentem bezpiecznego, stabilnego i zrównoważonego systemu energetycznego w Polsce i całej Europie.

Zresztą przykłady można mnożyć. Czerwiec 2025 roku zapisał się w historii polskiej energetyki grubą zieloną kreską. Odnawialne źródła energii nie tylko pobiły dotychczasowy rekord produkcji, ale – według wstępnych danych – po raz pierwszy przeskoczyły węgiel pod względem ilości wytworzonego prądu. Pomogła oczywiście pogoda, ale nie ma się co łudzić: trend jest jasny. Zielona energia coraz mocniej wypiera węgiel z polskiego systemu i wszystko wskazuje na to, że ten proces będzie w zasadzie nieodwracalny.

Idźmy dalej. Sobota, 21 czerwca 2025 roku (tak, ta niedawna) – najdłuższy dzień roku. Słońce świeciło przez dokładnie 16 godzin i 47 minut, co nie uszło uwadze polskich prosumentów, czyli właścicieli domowych instalacji fotowoltaicznych. Tego dnia można było naprawdę "poczuć moc" – dosłownie i w przenośni.

Ale prawdziwy przełom przyszedł nieco wcześniej, bo w maju. To właśnie wtedy OZE – fotowoltaika, wiatraki, elektrownie wodne i biomasowe – odpowiadały za 37,5 proc. całkowitej produkcji energii elektrycznej w Polsce. To już nie ciekawostka, a konkretna siła w miksie energetycznym. I jasny sygnał, że przyszłość polskiej energetyki może być zdecydowanie bardziej zielona, niż nam się dotąd wydawało.

Zielona energia – korzystaj mądrze

Co każdy z nas może zrobić, żeby już dzisiaj mądrze korzystać z OZE? W zasadzie są trzy ścieżki/drogi. Każda inna, ale wszystkie prowadzą w tym samym kierunku – ku niezależności, oszczędności i czystszej przyszłości.

Pierwsza to rozwiązanie dla tych, którzy lubią mieć wszystko pod kontrolą – rachunki, źródło energii, a czasem i pogodę. Jeśli chcesz samodzielnie produkować prąd, fotowoltaika to najprostszy sposób, by zamienić dach domu w prywatną elektrownię. Panele słoneczne przekształcają światło w energię elektryczną, która go zasila. Nadwyżki trafiają do sieci lub – jeśli zainstalujemy magazyn – zostają u nas na wieczór. To działa, jest ciche, bezobsługowe i się opłaca.

Koszty instalacji są dziś dużo niższe niż jeszcze kilka lat temu, a do tego można skorzystać z dofinansowań: program "Mój Prąd", "Czyste Powietrze", ulga termomodernizacyjna. Inwestycja zwraca się w ciągu 5–7 lat, a potem przez kolejne kilkanaście produkujemy własny prąd praktycznie za darmo. Szczególnie opłaca się to w systemie net-billingu – im więcej zużyjemy na bieżąco, tym mniej kupimy z sieci. A jeśli dodamy do tego pompę ciepła, magazyn energii czy samochód elektryczny, zyski rosną jeszcze szybciej.

Ale nie każdy ma warunki, żeby instalować panele. Zielona energia nie jest zarezerwowana tylko dla właścicieli domów jednorodzinnych. Druga droga to świadomy wybór – wystarczy zmienić sprzedawcę prądu na takiego, który oferuje energię z OZE.

Od 2007 roku rynek energii w Polsce jest otwarty, więc każdy może wybrać, od kogo kupuje prąd. Infrastruktura zostaje ta sama – zmienia się tylko firma, która wystawia rachunek. Wśród sprzedawców oferujących czystą energię są m.in. Orange Energia, Respect Energy, ENGIE, Axpo czy Fortum. Do wyboru, do koloru. Ważne, żeby na końcu wygrał kolor zielony.

Można też (a nawet trzeba!) korzystać z aplikacji Energetyczny Kompas – to narzędzie, które w czasie rzeczywistym pokazuje, kiedy energia w sieci pochodzi z OZE. Kolory mówią wszystko: ciemnozielony – idealny moment na pranie, zmywanie czy ładowanie auta, żółty – lepiej odłożyć energochłonne czynności na później. Prosty sposób, by zużywać prąd wtedy, gdy jest najbardziej ekologiczny. Bez wysiłku.

Trzecie najprostsze i dostępne od ręki rozwiązanie – to mądre gospodarowanie energią. Małe zmiany w codziennych nawykach potrafią przynieść zaskakujące efekty. Wymiana żarówek na LED-y, wyłączanie sprzętów z trybu czuwania, gotowanie z pokrywką, uruchamianie pralki i zmywarki tylko przy pełnym załadunku, rozsądne zarządzanie temperaturą. To wszystko może obniżyć zużycie energii nawet o 15 proc. To już nie są drobne oszczędności, tylko realne pieniądze, które zostają w kieszeni. A do tego mniej CO₂ w powietrzu i mniejszy ślad węglowy.

Najważniejsze, żeby zrobić pierwszy krok. Zmiana nie musi być radykalna, a świadoma. Bo zielona energia to nie moda. To nowy standard życia.