Ładowanie urządzeń elektrycznych. Od telefonu po samochód

Michał Rosiak

Jakie ładowanie urządzeń elektrycznych jest, każdy widzi – wystarczy podłączyć kabel i gotowe. No, trzeba jeszcze swoje odczekać, ale w gruncie rzeczy tak to wygląda, prawda? Okazuje się jednak, że diabeł, jak to zwykle bywa, tkwi w szczegółach. Poniżej znajdziesz krótki poradnik ładowania… wszystkiego. Od telefonu po samochód elektryczny.

Istnieją uniwersalne zasady ładowania baterii

Codziennie korzystamy z urządzeń, które czerpią moc z baterii – telefon, laptop, słuchawki, smartwatch, rower elektryczny, a czasem i samochód. Dzięki kilku prostym trikom twoja bateria będzie działać dłużej, a portfel odetchnie. Bez technicznego żargonu. Po prostu konkret.

Pierwsza zasada to klasyka: trzymaj się przedziału 20–80 proc. Baterie nie lubią skrajności. Nie rozładowuj ich do zera, nie ładuj do pełna. Najlepiej czują się, gdy poruszają się w tym bezpiecznym środku. Nie chodzi o to, żebyś obsesyjnie patrzył na wskaźnik, ale jeśli możesz, nie dopuszczaj do całkowitego rozładowania i nie zostawiaj telefonu podpiętego do ładowarki przez całą noc. Kilka krótszych doładowań w ciągu dnia jest lepsze niż jedno "na twardo" od 0 do 100 proc.

Druga rada – unikaj skrajnych temperatur. Telefon na słońcu czy laptop pod kocem szybko się przegrzeją – a to skraca ich żywotność. Zimą z kolei urządzenia rozładowują się szybciej, ale jeszcze gorzej działa na nie ładowanie na mrozie. Jeśli możesz, ładuj w temperaturze pokojowej. Twój sprzęt ci za to podziękuje.

No i mity. Tak, wciąż są w obiegu. Nie musisz "formatować" nowej baterii – to relikt z czasów pewnego legendarnego telefonu oznaczonego symbolem 3210 . Nowoczesne baterie litowo-jonowe są gotowe do działania od razu po wyjęciu z pudełka.

Warto też pochylić się nad ładowaniem przez noc. Wielu z nas podłącza telefon do kabla, kładąc się spać, a odłącza, witając nowy dzień. Czy to ma sens? Średnio. Nowe urządzenia przerywają ładowanie po osiągnięciu 100 proc., ale lepiej nie zostawiać ich podpiętych na wiele godzin. Po prostu utrzymywanie baterii przez wiele godzin w stanie pełnego naładowania jest dla niej niekorzystne.

Ładowarka nie musi być oryginalna, ale niech będzie certyfikowana i od sprawdzonego producenta. Te najtańsze z bazarku lepiej omijać szerokim łukiem – mogą być nie tylko szkodliwe dla baterii, ale i zwyczajnie niebezpieczne.

Praktyczne porady dla Twoich urządzeń

Nie obciążaj sprzętu podczas ładowania

Grasz, oglądasz filmy albo intensywnie pracujesz, gdy telefon jest podłączony do ładowarki? To nie służy baterii. Grzeje się, a przegrzana bateria szybciej traci formę. Daj jej chwilę spokoju, niech się naładuje w ciszy. Potraktuj ją jak introwertyka, który musi nabrać sił w przytulnej izolacji.

Laptop pod prądem non stop? Lepiej nie

Jeśli używasz laptopa głównie przy biurku, jak komputera stacjonarnego, odłącz go czasem od zasilacza. Ciągłe trzymanie baterii na 100 proc. to prosta droga do jej degradacji. Dużo lepiej działa rozwiązanie wprowadzone przez wielu znanych producentów laptopów, czyli limit poziomu naładowania baterii. Ustawiasz limit ładowania na 80 proc. i od tego momentu sprzęt działa głównie z kabla, a bateria się nie męczy.

Powerbank

Czy w przypadku urządzenia, którym ładujemy inne sprzęty, sprawy przedstawiają się inaczej? Nie – tak jak w telefonach czy laptopach baterie najlepiej czują się, gdy nie są ciągle na skraju możliwości. Jeśli możesz, ładuj powerbank do 80–90 proc. i nie dopuszczaj do całkowitego rozładowania. To prosty sposób, żeby działał sprawnie dłużej niż przez jeden sezon.

Jeśli używasz urządzenia sporadycznie, np. podczas rozdzielonych kilkoma tygodniami wypraw w góry, dobrze go naładować do 100 proc i przechowywać w ok. 50–60 proc. naładowania.

Samochód elektryczny. Ładuj w domu – oszczędzisz najwięcej

Nie trzeba wchodzić w szeroką niczym Amazonka dyskusję o przyszłości elektromobilności, żeby przewidzieć, że prędzej czy później samochody spalinowe podzielą losy wozów konnych i będą wystawiane w muzeach.

Żeby nie być gołosłownym, wypada podać kilka liczb na potwierdzenie tej tezy. W 2023 roku samochody w pełni elektryczne (BEV) stanowiły zaledwie 3 proc. rynku nowych aut osobowych w Polsce. Ale to się szybko zmienia. Według prognozy Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), w 2028 roku ich udział ma wzrosnąć do 15,4 proc., a w 2030 – aż do 25,6 proc.

To oznacza, że elektryki przestaną być ciekawostką, a zaczną być/staną się realną alternatywą dla większości kierowców. Polska stoi u progu takiej samej zmiany, jaka kilka lat temu wydarzyła się na Zachodzie – tam boom na auta elektryczne zaczął się na dobre, gdy przebiły granicę 10 proc. rynku. U nas ten moment nadchodzi szybciej, niż się wydaje.

Z boomem czy bez, wielu z nas już posiada elektryki lub hybrydy, które trzeba ładować. I tutaj tkwi jedna z największych przewag elektromobilności nad tradycyjną motoryzacją: można "tankować" w domu. Jeśli należysz do tych szczęśliwców, którzy mogą postawić auto na podjeździe i podłączyć do własnego gniazda zasilania, rozważ wybór taryfy G12. Cóż to takiego?

W taryfie G12 doba podzielona jest na dwie strefy: droższą (dzień) i tańszą (noc). Prąd jest dużo tańszy wieczorem, nocą i często też wczesnym rankiem – zwykle przez 10 godzin na dobę. To idealna opcja, jeśli ładujesz auto elektryczne, korzystasz z pompy ciepła albo po prostu chcesz włączać pralkę, zmywarkę czy bojler. Wpisuje się też w ideę niekorzystania z urządzeń elektrycznych w godzinach największego poboru energii.

AC/DC

To nie tylko słynny zespół rockowy. To także dwa rodzaje ładowarek do samochodów elektrycznych. Różnica jest prosta: AC (prąd przemienny) to ładowanie wolniejsze, DC (prąd stały) – szybkie. AC znajdziesz przy galeriach, biurach, na parkingach. Są idealne, gdy auto stoi kilka godzin. Ładuje wolniej, ale taniej i łagodniej dla baterii.

DC to tzw. szybkie ładowarki, które w 20–40 minut potrafią naładować auto na kolejne kilkaset kilometrów. Świetne w trasie, gdy liczy się czas. Ale: są droższe i bardziej obciążają akumulator, więc na co dzień lepiej z nimi nie przesadzać. Podsumowując – AC na spokojnie, DC w pośpiechu.

Do pełna? Niekoniecznie

Do pełna można bez przeszkód zatankować poczciwego diesla, jednak w przypadku samochodów elektrycznych, zwłaszcza na codzienne trasy, wystarczy 80–90 proc. Baterię naładowaną do 100 proc. zostaw na dłuższe wypady, kiedy zasięg będzie się liczył ponad wszystko inne.